Ilekroć mam coś napisać na ten temat, to coś mi przeszkadza. Teraz się zatrzęsło kiedy byłem w połowie zdania. Bogowie nie chcą, żebym ujawniał proroctwa Rusta.
Wiele osób mówi, że Rust jest dobry w implementowaniu dobrze zdefiniowanych problemów.
Wydaje mi się, że problem polega na tym, że Linux nie jest takim projektem. Jest bardziej społeczny. Rzeczy są umówione. Są definiowane w formie dyskusji na listach. Są dynamiczne. Zmieniają się. Kod jest dowodem sposobu działania.
Tutaj musieliby się wypowiedzieć znawcy chrusta i jestem ciekaw na ile to prawda. Ponoć chrust nie ma jako takiej twardej specyfikacji, a jest raczej podejście pod tytułem “wzorcowa implementacja jest specyfikacją”. Chyba kiedyś Perl poszedł tą drogą i jak potem stwierdzili, że zrobią specyfikację, to potem wyszło, że w sumie ileś konstruktów w tym języku nie można nigdzie ładnie “wpasować” i trzeba robić jakieś fikołki, że to niby takie wyjątki od reguły.
Nie chodziło mi o to czy Rust ma twardą specyfikację, tylko co wygodnie jest w nim implementować.
Wiele osób było zmęczonych programowaniem prototypowym, gdzie kod się często zmienia.
Chodzi o to, że reguły są silne i trzeba przemyśleć implementację.