Kamyczek do starej dyskusji na temat motywacji w pracy

  • naur
    link
    fedilink
    Polski
    arrow-up
    1
    ·
    edit-2
    2 months ago

    Jest w tym ziarno prawdy. Z moich obserwacji, największe sukcesy w życiu odnoszą ludzie, którzy w szkole generalnie nie mieli uniwersalnie wysokich ocen.
    Potrafię sobie wyobrazić, że utrata pozytywnego feedbacku może spowodować spadek motywacji do rozwoju.

    Z drugiej strony, problem może mieć też inne podłoże - depresję, przeciążenie zadaniami, nagłe zmiany w sytuacji życiowej.

    Ja chyba podzielam opinię Andreasa Klinga, żeby nie polegać na motywacji, tylko budować dyscyplinę.
    Po 20 latach spędzonych w branży trudno oczekiwać, że każdego dnia będe zafascynowany swoją pracą. W zdecydowanej większości projektów po pierwszych kilku miesiącach nauki większość zadań staje się prawie “mechaniczna”.

    Zmotywowanym mogę być do dłubania przez godzinę wieczorem nad małym kawałkiem swojego kodu.

    Tak wyglądają ludzie czekający na nadejście motywacji w poniedziałek rano: siedemnastowieczny portret młodej kobiety leżącej na łożu śmierci

  • サぺルM
    link
    fedilink
    Polski
    arrow-up
    1
    ·
    2 months ago

    Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule - brak dyscypliny od dziecka. Oprócz dyscypliny liczy się środowisko. Musi być podobne do tego co chcesz osiągnąć. Mając leniwych współpracowników, przełożonych, przyjaciół, rodziców i znajomych cała dyscyplina może wyparować w mniej niż miesiąc.

    Oczywiście istnieją też emocje. Tu ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Powiem robotycznie, że zaleca się by 50% czasu dyscyplinować i 50% czasu nagradzać. Nie czuję świadomie głodu takich rzeczy. Jednak zauważam, że w miłym towarzystwie, gdzie są miłe słowa i odpowiednia dawka dyscypliny, nauka i rozwój idzie mi szybciej. @naur pewnie by powiedział, że musi być “sinus”.

    Jeśli chodzi o “strzały dopaminowe”, to rok temu spotkałem się z materiałem, że nie jest to prawda. Ludzie którzy się od tego uzależniają maja raczej deficyt dopaminy. To co powoduje “strzały” zapewnia im raczej namiastkę normalnego życia (duże uproszczenie). Jeśli to u siebie zauważają powinni udać się do specjalisty by zdiagnozować problem i podjąć odpowiednią terapię.

    Przestałem przez to wierzyć w talent. Minsky nawet mnie przekonał, że talent to ograniczenie. Emocjonalne oszustwo, że jakaś dziedzina sprawia ci przyjemność i dzięki temu możesz osiągnąć w niej więcej. Tak na serio osiągniesz tyle na ile pozwoli ci środowisko. Nie mając dostatecznie wysoko zawieszonej poprzeczki, kogoś do naśladowania i kogoś kto cię nagrodzi, raczej wiele z tego nie będzie.

    Jeśli chodzi o środowisko. Jeśli chce się osiągnąć więcej. Warto uciekać. Szukać odpowiednio wymagającego, ale zdrowego emocjonalnie. Jeśli kogoś ciągnie do nizin społecznych i ich opinii o świecie i stylu życia to raczej źle. “Utalentowani” (w sensie zainteresowani osiągnięciem więcej w jakiejś dziedzinie) ludzie zwykle są oddzielani od “stada” i poddani bardziej ambitnemu wysiłkowi w odpowiednim środowisku.