Może i “Poland cannot into space”, ale za to “space can into Poland”.
Ciekawe czemu deorbitację przeprowadza się nad Europą.
Ostatnio mam wrażenie, że kiedy coś się dzieje w Chinach, “cały” internet się z tego śmieje. A potem to samo dzieje się w innym zachodnim rejonie. Jakby karma wracała. Poczułem to pierwszy raz, kiedy ludzie śmiali się z filmów o kiepskim budownictwie, a potem w Ostrowie stało się to samo z jakimś blokiem.
Kiedy szczątki chińskiej rakiety spadły na jakiś kraj, cały HN był oburzony i pełny frazesów o tym jak się to powinno robić.
Nie wiem jak tam HN, ale u mnie w pracy było śmieszkowanie z tych szczątków rakiety. Chiński przypadek był chyba “sławny”, bo był to dość duży kawałek i było sporo nagrań z tego spadania.
W rosyjskim programie kosmicznym to była prawie codzienność, że fragmenty rakiet spadały na ziemię (https://www.new-east-archive.org/features/show/12676/soviet-space-industry-fallout-zone-russia-z). Nie mogę teraz znaleźć tego, ale kiedyś czytałem/oglądałem, że Rosja ma/miała powołany specjalny zespół ludzi, których zadaniem było odnajdywanie fragmentów ich rakiety na trasie startu z kosmodromu. Podpisali jakieś umowy z innymi państwami, w których zobowiązali się do sprzątania po sobie.
To nie pierwszy taki przypadek. Poprzednio tłumaczyli, że drugi stopień zmarnował paliwo na korektę orbity i nie miał na właściwą deorbitację. Są umowy o czymś takim. Na szczęście nikomu nic się nie stało i ucierpiała głównie latarnia. Politycy mają używanie.