Nie przekonuje mnie ten artykuł w kwestii autopilota opartego na samej wizji.
Autonomiczne samochody bez dodatkowych sensorów będa tak samo jak ludzie popełniać błędy w warunkach ograniczonej widoczności.
Nie ma znaczenia, czy przejechałeś 100 tys. km czy 10 miliardów. Jeśli nie masz wystarczających danych wejściowych, podejmujesz decyzje na podstawie “szumu” w sieci neuronowej.
W tej sytuacji jedyna słuszna decyzja, to nie jechać, albo jechać bardzo wolno.Z innej beczki, może coś się zmieniło, ale Waymo nie sterowało zagubionymi samochodami zdalnie. Na miejsce przyjeżdżał kierowca i kończył kurs z pasażerem jak klasyczny taksówkarz.
To zależy na czym ma polegać ta ograniczona widoczność. Kamery mają przecież różne tryby czułości. Widać to nawet w zwykłych rejestratorach. Laser chyba też nie radzi sobie we mgle. Na samym radarze nie da się jechać. Kamery są na około samochodu.
Inspirująca wydawała mi się kwestia tokenów przestrzennych.
To normalne, że dostosowujesz prędkość do warunków.
Nie wiem czy chciałbym czekać na kierowcę. Ciekawe jak wygląda stanowisko zdalnego kierowcy?